Najgorsza środa w moim życiu. Jak ja się dzisiaj bałem. Do naszego domu przyszło dwóch policjantów. Już myślałem, że zabiorą kogoś do więzienia, to znaczy mojego tatę, bo słyszałem, jak kiedyś mówił do mamy, że trzeba swoje odsiedzieć i wrócić do domu. Zresztą, ja już kiedyś widziałem naszego sąsiada w kajdankach, ale na drugi dzień już był bez, więc najwyraźniej to było przez pomyłkę. Policjanci, którzy przyszli do nas, niestety zapytali o mnie. Podobno dzisiaj ukradłem trzy napoje ze sklepu. Pan policjant poprosił mnie do przedpokoju i zaczął bardzo dużo mówić, bałem się i nie rozumiałem tych wszystkich słów. Odpłynąłem na łąkę z motylami. Nagle powróciłem do przedpokoju, oczy policjantów, mojej mamy i taty patrzyły na mnie. Odpowiedziałem kiwnięciem głowy. Przy kolacji rodzice dopytywali, co wydarzyło się dzisiaj po szkole, z kim byłem w sklepie, dlaczego ukradłem, czy chce skończyć w więzieniu? Odparłem, że nie chce trafić do więzienia. W mojej klasie jest taki chłopak o imieniu Marcel. On ma wielu starszych braci i może dzięki temu robić rzeczy, na które inne dzieci w klasie nie mogą sobie pozwolić. Marcel pali papierosy i przychodzi na te lekcje, które akurat lubi. Mój tata też może palić i uważa, że dorośli mają takie prawo. Marcel koleguje się z takim Karolem z VII c, na każdej przerwie spotykają w toalecie. Kiedyś nawet poszedłem za nim z ciekawości, ale krzyknął, że jestem frajerem i mam spadać. A dzisiaj po szkole, gdy szedłem chodnikiem do domu, Marcel zawołał mnie i poprosił, żebym przyniósł ze sklepu trzy energetyki: dla niego, Karola i siebie też, to nas postawi na nogi. Wszedłem do sklepu, wybrałem puszki czarne ze złotą lwią grzywą na obrazku. Nie rozumiem w sumie po co komu ten lew na napoju. Kiedyś byłem z tatą w sklepie i na butelce była korona, tata powiedział, że zakupi cały sześciopak, chce mieć pewność, że zostanie królem. Ciekawe czy mnie i moim kolegom wyrośnie ta grzywa z puszki? Musiałem chyba długo rozmyślać, ponieważ usłyszałem, że ktoś mnie woła i puka w witrynę sklepową. To Marcel krzyczał, że mam się pospieszyć, bo zaraz sobie pójdą beze mnie. Zapakowałem napoje do cienkiego woreczka, który wisiał przy owocach, i wyszedłem ze sklepu kłaniając się panu ochroniarzowi, ponieważ najwyraźniej mnie znał – pewnie to sąsiad z osiedla. Przed sklepem Marcel i Karol wyciągnęli swoje puszki i od razu je napoczęli. Zauważyłem, że znajomy ochroniarz podążał do nas szybkim krokiem, niestety nie mogłem go już niczym poczęstować. „Ty młodociany bandyto, złodzieju ty…”- krzyczał i złapał mnie za kurtkę. Byłem w szoku. Przecież ja nigdy niczego nie ukradłem, to musiała być pomyłka. Niestety nie była. Okazało się, że za napoje, które mieliśmy w ręce powinienem zapłacić. Ale ja ich nie kupiłem, Marcel poprosił abym je przyniósł, wziął z półki i przyniósł. Gdyby poprosił mnie o zakupy, nie zgodziłbym się, ponieważ na zakupy potrzeba pieniędzy lub karty, a ja portfela do szkoły nie noszę. Marcel z Karolem zapłacili za swoje napoje, ja zwróciłem nienapoczętą jeszcze puszkę. Marcel wyśmiewał się ze mnie, że jestem chodzącą masakrą. Niemiły pan z ochrony spisał moje dane i kazał mi iść do domu. Jaki ten Marcel jest okropny. Musiał dobrze wiedzieć, że nie mogę wziąć ze sklepu niczego za darmo, a jednak mnie wysłał. Nie rozumiem też, po co wysyłał mnie, skoro miał pieniądze.
U dzieci z FASD zaobserwować można deficyty językowo – komunikacyjne ( trudności z używaniem języka w skomplikowanym kontekście społecznym, kłopoty z rozumieniem metafor, pozajęzykowe trudności w porozumiewaniu się – problemy ze zrozumieniem kontekstu wypowiedzi, tonu, melodii czy ukrytych znaczeń pozawerbalnych), zaburzenia koncentracji uwagi – „wyłączanie się”, trudności z odtwarzaniem faktów, problemy z rozumieniem trudności wynikających pomiędzy przyczyną i skutkiem.
Agata Cichoń-Chojnacka
No Comments