LIFESTYLE

O szczęściu od naszej Kasi

Co to znaczy być szczęśliwym? 

Na początek warto się zastanowić nad znaczeniem słowa szczęście. Słownik języka polskiego podaje trzy znaczenia tego słowa: 1.”pomyślny los, pomyślność, powodzenie”; 2. „uczucie zadowolenia, upojenia, radości; szczęśliwość, to wszystko, co wywołuje ten stan”; 3 „zbieg, splot pomyślnych okoliczności, szczęśliwe zrządzenie losu; pomyślny traf, przypadek”. W tej pracy rozpatrywane będzie drugie znaczenie pojęcia szczęście. Celem moich rozważań będzie określenie, kiedy człowiek jest szczęśliwy, co mu jest potrzebne do szczęścia. Moja teza brzmi: szczęście człowieka zależy od różnych czynników, a dla każdego szczęście jest czymś innym. Dlatego będę pisać o sobie, kiedy byłam i kiedy jestem szczęśliwa. Podam także przykłady z literatury i filmu.

Moje szczęście ma bardzo ważny, mój własny charakter. Jestem osobą niepełnosprawną, w swoim życiu wiele przeszłam, ale długie lata rehabilitacji przyniosły skutek. I to jest właśnie moje szczęście. W 1997 r. miałam operację prawej nogi. Polegała ona na wydłużeniu ścięgien aparatem Ilizarowa. Miałam codziennie o 1 mm wydłużaną nogę. Metoda ta była niezwykle bolesna. W tym czasie szczególnie pomogli mi moi wspaniali przyjaciele wolontariusze. 13 maja 1997 r. pojechałam z rodzicami do profesora na zdjęcie aparatu. Myśleliśmy, że to będzie najszczęśliwszy dzień w naszym życiu, nagroda za dotychczasowe codzienne cierpienie. Po zdjęciu aparatu okazało się jednak, że wszystko wróciło (cały przykurcz) i operacja nie przyniosła żadnego efektu. Jakie to jednak ważne, by nie załamywać się niepowodzeniami i mieć przy sobie kogoś, kto da nadzieję. Takimi osobami są dla mnie mama i tata. Są moim szczęściem. Dzięki ich staraniom i pomocy wujka z poznańskiej ortopedii, jednak chodzę samodzielnie.

Chcę jeszcze raz zwrócić uwagę na to, że szczęście się różnie objawia. Teraz podam przykład z życia rodzinnego. Przełomową dla mnie datą był dzień 27 lipca 2002r. Zapragnęłam mieć młodsze rodzeństwo. Dawno o tym myślałam, ale jakoś nie miałam odwagi o tym marzeniu powiedzieć rodzicom. Wreszcie przyszedł odpowiedni moment – było to na konferencji w Wiśle. Któregoś wieczora powiedziałam rodzicom o tym, że pragnę mieć młodsze rodzeństwo. Wtedy zaczęliśmy się modlić do Pana Boga o to, żeby pomógł nam w podjęciu tej trudnej decyzji. W końcu, po długim oczekiwaniu, dostaliśmy propozycję wzięcia dwóch dziewczynek – rodzonych sióstr: Ewy i Julii. Po długiej naradzie rodzinnej postanowiliśmy zaadoptować dziewczynki. 27 lipca 2002 r. tatuś z moim starszym bratem Pawłem pojechali na Suwalszczyznę po babcię. W drodze powrotnej zabrali Ewę z domu dziecka w Szymonowie. Ja z mamą czekałyśmy na nich w domu. Usiedliśmy do wspólnej kolacji, a potem pomogłam wykąpać Ewę i czytałam jej na dobranoc „Kołaczyka”. Czułam się w tym momencie bardzo szczęśliwa. Dwa tygodnie później pojechałam z rodzicami po Julię. Od tej pory minęło 8 miesięcy, dziewczynki dobrze się już zadomowiły, myślę, że są u nas szczęśliwe. Z tego, co napisałam, wynika następujący wniosek: „Miłość nie zna granic ”.

Nad szczęściem można zastanawiać się podczas lektury książki Aleksandra Kamińskiego pt. „Kamienie na szaniec”. Bohaterowie tej książki, opartej na faktach, doznali szczęścia wtedy, kiedy udało im się odbić Rudego z rąk Niemców. Byli szczęśliwi, że ich przyjaciel odzyskał wolność, choć bardzo przeżywali cierpienie chłopca i jego śmierć. Podziwiam bohaterów tej książki, że próbowali żyć szczęśliwie mimo strasznej wojny, która przerwała ich młode życie.
„Opowieść wigilijna” Karola Dickensa pokazuje czytelnikom bardzo wyraźnie, kiedy człowiek jest szczęśliwy i zadowolony z życia. Bohater powieści Ebenezer Scrooge był potwornym skąpcem, człowiekiem ponurym i złośliwym, który miał innym za złe, że potrafią cieszyć się życiem mimo kłopotów i problemów. Zdążył jednak się poprawić, gdy zrozumiał, że „szczęście wtedy się mnoży, kiedy się je dzieli z innymi”. Gdy zaczął pomagać biedniejszym od siebie, dało mu to wiele radości i satysfakcji. Był szczęśliwy, bo nauczył się kochać.

Chętnie oglądam polskie seriale, a moim ulubionym jest „Na dobre i na złe”. Para głównych bohaterów, Zosia i Jakub, którzy są lekarzami w szpitalu w Leśnej Górze, szczęścia rodzinnego doznali po długich staraniach, by być razem. Teraz mają troje dzieci i wszystko co do szczęścia jest potrzebne.
Bożenka i Mareczek są szczęśliwi, bo przeszli bardzo trudną próbę życiową. Mareczek był aresztowany, ale tak się kochali z Bożenką, że wzięli ślub w więzieniu.
Można by podać oczywiście o wiele więcej przykładów ludzkiego szczęścia, ale sądzę, że przedstawione przykłady wystarczą, żeby przekonać o słuszności mojego stanowiska: dla każdego szczęście co innego znaczy, ale każdy pragnie być szczęśliwy i do szczęścia dąży

O swoich małych, codziennych chwilach szczęścia piszę na swoim blogu na Facebooku i tam zapraszam wszystkie osoby zainteresowane.

Katarzyna Liszcz

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply